Tym artykułem rozpoczynam serię publikacji o zarządzaniu ryzykiem kursowym w przedsiębiorstwie. Temat powinien zainteresować w pierwszej kolejności wszystkich tych, których obroty w firmie są prowadzone w obcych walutach. Jak stworzyć właściwą politykę zarządzania ryzykiem kursowym? Czy da się wyeliminować straty w transakcjach walutowych? Na te i inne pytania odpowiadam poniżej.
Wróćmy na chwilę pamięcią do roku 2009, kiedy wielu eksporterów obserwowało z niepokojem rosnące ceny euro (o czym pisałem w jednym z poprzednich artykułów). Łączne straty w przedsiębiorstwach związane z tamtą sytuacją można liczyć w milionach. Takie sytuacje nie powinny mieć nigdy miejsca i można było ich uniknąć dzięki metodom, które tu prezentuję.
Ale zarządzanie walutowym ryzykiem to nie tylko zagadnienie na czasy gospodarczych zawirowań. Także, a może przede wszystkim, to temat bieżący, o którym warto rozmawiać tu i teraz. Dlaczego? Ponieważ rośnie liczba rodzimych przedsiębiorców, którzy dostrzegają potencjał zagranicznych rynków zbytu. Wypłynięcie na szersze wody ma jednak swoją cenę: wspomniane ryzyko walutowe. Żadna firma nie powinna go lekceważyć bo brak świadomości lub nieumiejętne zarządzanie tym czynnikiem to najprostsza droga do poważnych strat. W takiej atmosferze trudno myśleć o dalszej ekspansji i podboju rynków. Nie ma powodu, aby podcinać sobie skrzydła.
Walutowe ryzyko – czy dotyczy i Ciebie?
Nie musisz być wyłącznie importerem lub eksporterem. Równie dobrze możesz działać tylko na rodzimym rynku, ale jeśli rozliczasz się z kontrahentem w obcej walucie, to zawsze ponosisz ryzyko związane z wahaniem jej wartości. W zależności od złożoności modelu biznesowego danej firmy, ryzyko to jest albo niewielkie (ma prawie niezauważalny wpływ na wynik finansowy) lub jest stałym elementem biznesowej „gry” i zyski są od niej uzależnione. W obydwu przypadkach metody działania (zarządzania ryzykiem) i ich cel są jednakowe: chodzi o odciążenie firmy i wyeliminowanie ryzyka pracy z obcymi walutami. W idealnym scenariuszu, dzięki odpowiednim narzędziom i metodom można całkowicie „oczyścić” rachunek zysków i strat z negatywnego wpływu zmian kursów walut. Jak zrobić to w praktyce i od czego zacząć?
Zanim postawisz pierwszy krok
Biznes zaczyna się i kończy na ludziach. Dlatego w budowaniu idealnego systemu zarządzania ryzykiem walutowym nie może ich zabraknąć. Taki model zawsze potrzebuje świadomości i wsparcia osób decyzyjnych w danym przedsiębiorstwie, na przykład właściciela czy zarządu. To on musi się czuć dobrze z tą decyzją bo wtedy i tylko wtedy wdrożenie strategii zakończy się sukcesem. Jeśli brakuje mu świadomości o korzyściach płynących ze zmniejszenia ryzyka walutowego, to konkretne przykłady z innych przedsiębiorstw powinny go przekonać. Uczciwie dobrane argumenty to na przykład:
-dużo lepszy obraz sytuacji finansowej przedsiębiorstwa (niezaburzony kursami walutowymi);
-przejrzysty rachunek wyników odzwierciedlający faktyczne marże na sprzedaży;
-„łatwiejsze” audyty finansowe;
-wyeliminowanie ryzyka straty związanej z fluktuacjami kursów walutowych;
-poprawienie kontroli nad stosowanymi modelami biznesowymi;
-oraz stosowanie w przedsiębiorstwie podejścia best practice.
Gdy zarząd zostanie przekonany i udzieli swojego błogosławieństwa, czas opracować szczegółowy plan. Oto kolejne jego etapy.
KROK 1
Ekspozycja na ryzyko walutowe: identyfikacja i skalowanie
W pierwszej kolejności należy zlokalizować wszystkie rodzaje biznesów walutowych. To będzie baza, na której powstanie strategia zabezpieczająca walutowe ryzyko. Może też zajść potrzeba przeprowadzenia renegocjacji dotychczasowych umów z kontrahentami firmy.
W zależności od wielkości przedsiębiorstwa identyfikacja może być bardziej bądź mniej żmudna, ale niezależnie od wszystkiego trzeba się na tym etapie wykazać skrupulatnością. Nie obejdzie się bez rozmów nie tylko z właścicielem oraz osobą z działu finansów, ale kluczowe mogą się też okazać spotkania z osobami z działu zakupów oraz sprzedaży. To one najlepiej znają specyfikę danego biznesu walutowego. Analizie poddajemy przede wszystkim: waluty zakupu, waluty sprzedaży, informacje odnośnie ewentualnego magazynowania towarów, terminy płatności, sposób wyliczenia ceny sprzedaży, wysokość marży, stawka VAT, miesięczna wielkość sprzedaży, umowy bądź ustalenia z dostawcami/odbiorcami dotyczącymi kursów walutowych (jeżeli istnieją), bieżące sposoby zabezpieczania ryzyka kursowego dla danego biznesu (jeżeli istnieją).
W opracowaniach do tematu ryzyka walutowego powraca rada aby zbadać przede wszystkim bilans oraz rachunek zysków i strat (aktywa vs. pasywa), aby określić, które elementy w firmie (należności, zobowiązania, przyszłe przepływy pieniężne itp.) tworzą nam ekspozycję na ryzyko walutowe. To nieprawidłowe podejście i bardzo przed nim przestrzegam! Wybierając je, w dłuższej perspektywie firma nie osiągnie zamierzonych rezultatów, a wnioski i decyzje podjęte na podstawie analizy jedynie aktywów oraz pasywów będą nieprecyzyjne lub błędne. Finanse firmy nie zostaną uleczone, a dodatkowe zniechęcenie do zarządzania ryzykiem zablokuje zmiany na dłużej.
KROK 2
Negocjacje z kontrahentami
W tym kroku na celowniku są przede wszystkim: wyznaczenie celów nowej polityki walutowego ryzyka i renegocjacje, które doprowadzą do jego ujarzmienia. Jeśli istniejące umowy są niekorzystne dla firmy (uniemożliwiają realizację naszych celów), należy rozmówić się z kontrahentami. Bywa, że sposób ustalania ceny sprzedaży towarów jest na tyle skomplikowany, że przedsiębiorstwo ma ograniczone możliwości wdrożenia odpowiedniej strategii zabezpieczającej ryzyko walutowe. Ale bardzo często potrzebna jest tylko niewielka zmiana warunków umowy (niekoniecznie mniej korzystna dla naszego partnera biznesowego!), aby zmniejszyć ryzyko walutowe. Zobaczmy to na przykładzie!
PRZYKŁAD 1. Firma importuje maszyny z Niemiec w euro i sprzedaje je w Polsce w polskich złotych. Wedle umowy z rodzimym kontrahentem, cena maszyn w PLN będzie wyliczona na podstawie kursu euro oraz średniego kursu Narodowego Banku Polskiego z poprzedniego pół roku, na przykład cena w okresie lipiec – grudzień jest podyktowana sytuacją waluty z okresu styczeń – czerwiec. Tak skonstruowana umowa nie jest korzystna dla żadnej ze stron, chociaż na pierwszy rzut oka ryzyko walutowe jest pod kontrolą dzięki uśrednieniu kursu z dłuższego okresu czasu (w tym wypadku pół roku). Aby importer mógł się efektywnie zabezpieczyć, transakcję wyliczoną po kwotach w lipcu – grudniu musiałby finalizować na początku stycznia. Z wielu powodów może być to niemożliwe (brak informacji odnośnie wielkości przyszłej sprzedaży, większy koszt związany z zabezpieczaniem kursu walutowego na dłuższy okres czasu itd.). W takim wypadku obydwaj kontrahenci skorzystają jeśli zmienią warunki zawartej wcześniej umowy.
KROK 3
Strategia: kurs na bezpieczeństwo
Po identyfikacji biznesów walutowych i renegocjacjach umów z kontrahentami przyszedł czas na opracowanie strategii działania: jak zapanować nad ryzykiem walutowym? W praktyce oznacza to, że planuje się metody reagowania wobec każdego biznesu walutowego z osobna, a więc na przykład to kto i w jaki sposób i w jakim kierunku, będzie przekazywał informacje wewnątrz firm. Z pomocą przychodzą wówczas narzędzia takie, jak: hedging naturalny, zabezpieczanie za pomocą instrumentów pochodnych, tzw. derywatów, depozyty, pożyczki walutowe itp. Dostarczycielem narzędzi powinien być bank, z którym współpracuje firma. Tutaj także warto wykonać szereg osobnych rozmów odnośnie nie tylko samych instrumentów, które mamy do dyspozycji, ale także ich cen. Ponadto trzeba wyznaczyć konkretne osoby z personelu firmy do przekazywania na czas rzetelnych informacji odnośnie danego biznesu walutowego. Tutaj ponownie czynnik ludzki jest nieoceniony: przeszkolenie pracowników to kluczowy element skutecznej polityki zarządzania ryzykiem walutowym.
KROK 4
Wyliczamy i zamykamy pozycję walutową
Żeby podliczyć bieżącą pozycję walutową w przedsiębiorstwie, po pierwsze trzeba wziąć pod uwagę wszystkie składniki, które wpływają na jej wielkość. Należą do nich między innymi: zobowiązania oraz należności walutowe, pożyczki i depozyty w obcych walutach, podpisane kontrakty zakupowo-sprzedażowe. Ale na pozycję walutową wpływają także mniej oczywiste elementy jak przyszła sprzedaż posiadanych towarów, zamówienia, prognozy zakupów/sprzedaży, zobowiązania i należności podatkowe, zawarte transakcje wymiany walutowej (kontrakty forward, opcje walutowe). Słowem wszystkie operacje w firmie, które odbywają się w nominałach innych niż złotówki.
Pozycję walutową najlepiej wyliczać przynajmniej raz na miesiąc (po zamknięciu miesiąca), a ewentualną otwartą pozycję walutową zamknąć. Podczas wdrażania strategii zabezpieczającej ryzyko kursowe, warto pozycję walutową zamykać stopniowo, aby mieć pewność, że nie ma w niej pomyłek.
KROK 5
Wdrażanie strategii i jej kontrola
Wyliczanie i zamykanie pozycji walutowej oraz wdrażanie strategii bezpieczeństwa, powinny przebiegać równolegle. Implementacja strategii polega w skrócie na stosowaniu na bieżąco wcześniej wymyślonych metod: gdy pojawia się ryzyko w danym biznesie walutowym – reagujemy w czasie rzeczywistym. Utrzymanie takiego tempa działania jest kluczem do „utrzymania” pozycji walutowej na tym samym poziomie. W tym etapie dużą rolę odgrywają dział zakupowy i sprzedażowy, bo one potrzebne informacje przekazują na czas do działu finansowego. Na końcu tego łańcucha jest dział zabezpieczenia ryzyka kursowego. Jest on jak siły szybkiego reagowania w armii: podejmuje kroki wedle założeń ułożonej strategii.
KROK 6
Ostatni sprzymierzeniec: rachunkowość zabezpieczeń (hedge accounting)
Po zrealizowaniu pierwszych pięciu kroków z finansowego punktu widzenia cel wydaje się być osiągnięty. Pozycja walutowa jest wyeliminowana, a firma nie jest narażona na straty z powodu zmian kursów walut. Właściwie ustawione biznesy walutowe efektywnie zabezpieczają ryzyko walutowe w przedsiębiorstwie. Z kolei dzięki przeszkoleniu pracowników każdy w firmie wie co, kiedy oraz jak ma robić, aby nie narażać firmy na ryzyko kursowe. Jest jednak pewne kluczowe „ale”: z księgowego punktu widzenia sytuacja w przedsiębiorstwie może prezentować się gorzej, niż przed rozpoczęciem całego projektu. Wyniki w sprawozdaniach finansowych firmy (w rachunku zysków i strat) w ogóle mogą nie odzwierciedlać wdrożenia strategii, bo sprzedaż w dalszym ciągu będzie się zmieniać w zależności od bieżącego kursu. Aby cała inwestycja czasu i energii się zwróciła, potrzebny jest brakujący element a jest nim: rachunkowość zabezpieczeń. Pomaga ona zrównać dwa punkty widzenia: księgowy i finansowy. Prześledźmy to na przykładzie.
PRZYKŁAD 2. Polska firma importuje produkty z Niemiec w euro. Następnie sprzedaje je po miesiącu polskiemu odbiorcy również w euro. Dla uproszczenia założymy, że firma sprzedaje produkty bez marży i z zerową stawką VAT, czyli sprzedaje po tej samej cenie po jakiej je kupiła, czyli po 1.000 EUR. Rachunkowość firmy jest prowadzona w złotówkach. Jak zatem może wyglądać przykładowe księgowanie operacji w takim przedsiębiorstwie?
Kwiecień 2015 – zakup towarów za kwotę 1.000 EUR. Kurs księgowania EUR PLN 4,1000
Towary / Zobowiązania 1.000 EUR = 4.100 PLN
Maj 2015 – sprzedaż towarów za kwotę 1.000 EUR. Kurs księgowania EUR PLN 4,0000
Należności / Sprzedaż 1.000 EUR = 4.000 PLN
Koszt sprzedanych towarów / Towary na magazynie 4.100 PLN
Ponieważ kwota zakupu i sprzedaży w Euro jest taka sama, ale w międzyczasie zmienił się kurs tej waluty, firma zanotowała stratę na pojedynczym produkcie w wysokości 100 PLN. Oczywiście, w ostatecznym rozrachunku, firma straty nie poniesie, ale tak zaburzony obraz finansów wygląda fatalnie na sprawozdaniach, wprowadza dezinformację i wywołuje niepokój w przedsiębiorcach – co zrozumiałe. W takiej sytuacji sprawdza się właśnie rachunkowość zabezpieczeń, która pomaga wyrównywać nieprawidłowości w takim prezentowaniu danych. Na ten moment, ograniczę się do zapewnienia Cię Drogi Czytelniku, że możliwe jest takie wdrożenie rachunkowości zabezpieczeń, aby powyższe sytuacje w księgowości nie miały miejsca. Więcej na ten temat w kolejnych artykułach z tego cyklu.
Meta: jeszcze parę kroków
Każdy system, nawet najbardziej skrojony na miarę, potrzebuje doprecyzowania w praktyce. Na ostatnim etapie działań w firmie warto przeprowadzić ewaluację i ewentualne usprawnienia. Efekt, którego poszukujemy to brak pozycji walutowej (brak zysków/strat walutowych) oraz wyeliminowanie fluktuacji w sprawozdaniach finansowych (sytuacja księgowa jest lustrzanym odbiciem sytuacji finansowej).
Na tym etapie każdy z działów w firmie jest na wygranej pozycji. Właściciel i zarząd są zadowoleni ze stabilnych wyników, audytorzy mają łatwiejsze zadanie podczas przygotowywania audytów finansowych, kontrolerzy z urzędów mają przejrzystą sytuację analizując rachunki zysków oraz strat.
Mam nadzieję, że wspólnymi siłami uda nam się stworzyć takie metody w każdej zainteresowanej firmie działającej na polskim rynku. Zdaję sobie sprawę, że na pierwszy rzut oka zarządzanie ryzykiem walutowym może przytłaczać ilością informacji. Każdy z kroków ma ileś pod-kroków, które z kolei wymagają zgrania i przeszkolenia wielu osób. Gra jest warta świeczki – zdrowe i bezpieczne finanse to pierwszy krok do rozwoju firmy.
Tymczasem, czekam na Wasze komentarze! Czy myślicie, że Wasza firma potrzebuje zarządzania ryzykiem walutowym? A może uczestniczyliście już kiedyś w jego wdrażaniu?
Jeżeli macie pytania związane z tematyką zabezpieczania ryzyka kursowego lub są konkretne przykłady, które chcielibyście, aby zostały omówione – nie wahajcie się i odzywajcie się w komentarzach poniżej bądź korzystając z formularza kontaktowego.