

Czy bank działa jak instytucja pierwszej pomocy?
Pierwszy telefon był do banku.
-“Czy macie jakieś produkty dla importerów?”
-”Co zrobić by nie tracić pieniędzy na kursach walut ?”
-”Skąd się biorą kursy walut i dlaczego potrafią się tak intensywnie zmieniać?”
-”Czy możecie obniżyć kursy walut mojej firmie ?”
W banku usłyszałem, że są instrumenty do zabezpieczenia ryzyka walutowego. Można skorzystać min. z forwardów i opcji walutowych, ale trzeba mieć świadomość, jak te instrumenty działają i jakie są kolejne ryzyka wynikające z ich użycia. Mało tego, należy uzupełnić testy adekwatności aby bank miał pewność że będę rozumiał co robię.
“to chyba nie będzie taka łatwa przeprawa, jak mi się wydawało.” – pomyślałem wtedy.
Zacząłem szukać kolejnych informacji, czytać różne publikacje ale nie potrafiłem powiązać w spójny sposób wszystkich elementów procesu.
Spotkałem w tamtym czasie firmę Ebury, która na swoim banerze prezentowała hasło: „zarządzanie ryzykiem walutowym”. Po krótkiej konwersacji okazało się, że oferują podobne możliwości do tego, co oferuje mój bank, jednak w sposób który bardziej do mnie przemawia. Byłem przekonany, że należy spróbować.
Zacząłem analizować dane finansowe w mojej firmie, wartości faktur, w perspektywie dni, tygodni, miesięcy i intuicyjnie wnioskować co mogę zrobić. Gdy kurs dolara wydawał mi się nisko, wtedy zawierałem transakcje forward, czyli kupowałem dolary, ale rozliczenie takiej transakcji (płatność) miało następować za 1, 2 czy nawet 3 miesiące. Mogłem skracać czas realizacji transakcji bez problemu, ale w przypadku wydłużania czasu na realizację transakcji musiałem dodatkowo argumentować.
Kilka raz okazało się, że muszę rozliczyć forward, wpłacić PLN, ale w momencie rozliczenia kurs rynkowy był lepszy od kursu takiej transakcji a doradca niekoniecznie pozwał tą transakcję przesunąć. Zaczął irytować mnie brak swobody w sytuacji kiedy korzystniej było kupić walutę na tzw SPOTcie.. Dodatkowo przeszkadzał mi fakt, że nieprecyzyjnie dobieram kwoty transakcji forward. Nie miałem jasno określonego systemu, momentów, w których podejmuje decyzję. Ta niedoskonałość procesu powodowała, że czułem się niekomfortowo podczas podejmowania decyzji o transakcjach walutowych. Do tego z reguły przed końcem miesiąca dzwonił do mnie doradca bankowy z propozycjami zawierania transakcji terminowych, bo podobno właśnie w tym momencie były dobre kursy.
Podświadomie czułem, że nie uporządkowałem obszaru zarządzania ryzykiem walutowym w sposób taki, jakbym tego oczekiwał sam od siebie. Miałem poczucie, że popełniam błędy w obliczeniach, nie mam pełnej wiedzy w temacie minimalizowania ryzyka kursowego i czasem działam zbyt pochopnie bez przemyślanej i powtarzalnej strategii. Do tego dochodziło poczucie, że pracownik instytucji finansowej nie jest moim „przyjacielem”. Sprzedaje produkty bankowe i w jego interesie jest bym kupił tych produktów jak najwięcej tj. by wartość zabezpieczeń była wysoka i najlepiej w pojedynczych transakcjach, bo przecież Jego premia zależała od wysokości zawieranych transakcji z klientem.
Przełomowe w tamtym momencie, stało się dla mnie zrozumienie, że doradcy bankowi nie mają żadnych danych do wnioskowania czego ja potrzebuję, jak wysokiego stopnia zabezpieczenia ryzyka a jeżeli o cokolwiek pytam to przecież nie wiedzą dobrze to policzyłem.
Uznałem że produkty bankowe są potrzebne i doradcy potrafią wykonywać bardzo dobrą pracę ale to nie jest klucz do poczucia bezpieczeństwa i oszczędności czasu.
Postanowiłem zatem sprawdzić kolejną metodę…..
Skrzystaj z naszej propozycji – zapisz się https://lnkd.in/d485DHS na WEBINAR i otrzymasz bezpłatny dostęp do aplikacji wspierającej zarządzanie kursami walut!